piątek, 5 lutego 2016

PALETKA POMADEK SLEEK HAVANA - RECENZJA, PREZENTACJA KOLORÓW

Dzień dobry :)

Dziś kilka słów o palecie z pomadkami, która baaardzo mi się spodobała i chcę się z Wami podzielić opinią o niej. Naszą bohaterką jest paletka czterech pomadek Sleek
Ja mam wersję numer 860 - Havana. Jest to gama nude(ów) i brązów, które w ostatnim czasie dość często goszczą na moich ustach. 




OPAKOWANIE I ZAWARTOŚĆ

Przychodzi do nas w kartonowym pudełeczku. 
W nim jest już nasza paleta :) Jak dla mnie jej wygląd jest bardzo ładny i przemyślany. Lubię takie opakowania więc to przypadło mi od razu do gustu. 

Sama paleta to czarny matowy plastik. Jest on dość gruby przez co całość wypada solidnie. Często ją przewoziłam czy wrzucałam do kosmetyczki i jak na razie nic się jej nie stało :) Także jakość opakowania bardzo na plus. 
Poza tym jest śliczne - mat, a nazwa firmy wytłoczona błyszczącym napisem. Dodaje to moim zdaniem elegancji. 

W środku znajduje się lusterko, aplikator (swoja drogą całkiem dobry, ale mam już swój ulubiony pędzelek do nakładania pomadek więc... :D) oraz 4 kolory pomadek

Na tyle palety mamy wypisane nazwy poszczególnych odcieni.
Są dwa o błyszczącym wykończeniu - RUM i FRAPPUCCINO, a także dwa o satynowym wykończeniu - COOKIE i CREME BRULEE. Nazwy pomadek są bardzo smakowite ;)









KOLORY

Błyszczące kolory faktycznie są baaardzo błyszczące :) Całość makijażu przez to prezentuje się elegancko. Te o wykończeniu satynowym to dla mnie bardziej takie matowe, ale nie zastygające. Nie są one suche, bo rozprowadzają się jak masełko, ale po aplikacji zachowując się hm... podobnie do matowych pomadek z Golden Rose ;) Tak bym to porównała. Jest to więc coś pomiędzy matem, a satynowym wykończeniem. Jak dla mnie to na plus bo ogólnie wole matowe pomadki. Mało jest okazji kiedy łapię te z błyskiem. Jednak warto posiadać w swoich zbiorach takie zestawienie, bo jak to kobieta zmienną jest i nigdy nie wiadomo kiedy zapragnie nam się odmiana :) Dla mnie więc te kolory i wykończenia na plus, bo mam jeden produkt, a w nim wszystko co może mi się przydać. 





RUM

Jest to najciemniejszy kolor z paletki. Mi on bardzo się podoba. Nakładając go, od razu mam w wyobraźni jesień i stylizację całą na czarno, kapelusik i czarne kreski na powiekach :D Za każdym razem ta wizja kreuje mi się w głowie. 
I choć jest to piękny odcień, wspomnieć przy nim muszę, że jest to także najbardziej problematyczny kolor. Przez jego bardzo kremową konsystencję trzeba mieć dużo wprawy w aplikowaniu. Wystarczy jeden zły ruch i już całość prezentuje się okropnie. Ciężko jest go "utrzymać w miejscu". Wiele razy nakładałam i niby wszystko ładnie, chciałam poprawić intensywność koloru, a to co wcześniej nałożyłam przesunęło się poza kontur... Także nie jest łatwo, ale myślę, że warto się chwilę potrudzić dla tego koloru :)
Błyszczące odcienie w tej palecie nie są w 100% kryjące. Przy obu kolorkach nasze usta prześwitują. W rzeczywistości wygląda to ładnie i wcale nie jest to zły efekt
Może kwestia ta nie jest najważniejsza, ale zaobserwowałam (i zaraz też to zobaczycie), że na zdjęciach robionych lustrzaną, w jasnej przestrzeni pomadka wygląda źle. Lampa aparatu bardzo dokładnie oddaje ten prześwit. Normalnie patrząc - nie na zdjęcie, a w lustro - tego w ogóle nie widać. Pomadka jest ładnie rozprowadzona itp, a na fotkach średnio. Lepiej wychodzi to natomiast na zdjęciach robionych telefonem bez specjalnego oświetlenia. Wtedy mamy efekt taki jak na żywo :)

Jakich by z nią problemów nie było to nadrabia zdecydowanie kolorem i warta jest tego by zasilić zbiór kosmetyczny. 

COOKIE

Bardzo ładny brązowy kolor. Jeśli chodzi o te paletkę to zdecydowanie mój ulubiony :) Idealnie sprawdza się w makijażu dziennym. Jest widoczny, ale nie rzucający się jakoś szczególnie w oczy. Nakłada się go bez problemu.

CREME BRULEE

Ten odcień to zaraz po Cookie, to najczęściej przeze mnie używany. W opakowaniu wygląda na ciemny brąz, a po nałożeniu jest to taki brąz z domieszką czerwieni czy brudnego różu. Ciężko go określić, ale przy pierwszym zapoznawaniu się z nim nazwałam go kasztanowym ;) Bo on tak jak włosy w odcieniu kasztana - niby brąz, ale w świetle refleksy zmieniają się na inne kolorki. Z nim jest tak samo - nakładamy na usta niby ciemny brąz, a podczas aplikacji wydobywa się z niego jeszcze kilka innych kolorów. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ;) Ten kolor można budować warstwami więc ostateczny efekt zależy od nas.

FRAPPUCCINO

Jak zobaczycie zaraz na zdjęciach ten odcień jest dla mnie zdecydowanie za jasny. Moje usta są dość ciemne naturalnie, więc takie jasne odcienie nude nigdy się u mnie nie sprawdzały. Ten kolor nałożony samodzielnie dość, że jest błyszczący przez co moje usta prześwitują, bo ich nie zakrywa to w dodatku wygląda jakbym niechlujnie nałożyła sobie na usta korektor ;) Zdecydowanie nie na takim efekcie nam zależy. Więc jeśli macie tak samo "napigmentowane" usta jak ja, to ten kolor idealnie sprawdzi się Wam jako dodatek do innych. Kolory można ze sobą mieszać więc ten odcień fajnie rozjaśnia pozostałe. Dodany do pozostałych pomadek daje nam kolejne odcienie :) Mi taka zabawa się podoba. 


EFEKT

zdjęcie robione lustrzanką


zdjęcie robione telefonem 




TRWAŁOŚĆ I WYDAJNOŚĆ

Pomadki zdecydowanie zaliczają test trwałości :) Pigmentacja jest super. Utrzymywanie się na ustach również. 

Szybciej zjadają się te z błyszczącym wykończeniem, ale to normalne. Jednak kolor na ustach widoczny jest cały dzień. Nawet jeśli w ciągu dnia zje nam się błysk to i tak pigment na ustach zostaje - są one podkreślone i cały czas widać, że były malowane. 
Ciężko je zmyć nawet jeśli tego chcemy ;) 
Dziś próbowałam je zetrzeć chusteczką i miałam kłopot. Niby na chusteczce zostawał ślad pomadki, ale na ustach cały czas kolor był. Więc nie musimy się martwić, że w ciągu dnia będziemy chodzić z plamami na ustach czy z całkiem wytartą pomadką. Szczególnie można zaufać tym satynowym. 

Jeśli chodzi o wydajność to też nie ma co narzekać. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że poszczególne kolory są małe. Mam je jednak już bardzo długo (nie używam codziennie, ale często) i jeszcze w żadnym kolorze nie widać dna ;)



DOSTĘPNOŚĆ 

Markę Sleek w swoim asortymencie posiada wiele drogerii internetowych np. MintiShop, Cocolita, Ladymakeup więc nie jest trudno ją nabyć :) Często na Allegro można znaleźć aukcje gdzie wylicytować je można za grosze. Gorzej będzie stacjonarnie. 

CENA

Waha się ona od 39 do 45 zł w zależności od drogerii. Na Allegro widziałam już nawet od 15zł :)


PODSUMOWANIE

Dla mnie paletka 9/10. Było by 10 gdyby najjaśniejszy kolor albo był nieco ciemniejszy, albo miał lepsze krycie. Wtedy całość wypadła by idealnie. Poza tym jednak wszystko swietnie - jakość, trwałość, cena i reszta kolorów jak dla mnie bajka :) 



Macie? Polecacie? A może macie jej inną wersję kolorystyczną albo dopiero planujecie zakup? :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz